Planet of the Apes (1974): Season 1, Episode 1 - Escape from Tomorrow - full transcript

A human-male named Farrow finds a crashed spaceship, goes inside, and discovers three astronauts - one dead, two unconscious. He carries the two unconscious ones to his cave and, after they revive, shows them an old book with a photo of New York City in the year 2503. Shocked, the astronauts figure that while they left Earth in the year 1980, they've somehow come back to Earth more than a thousand years later, and that apes now rule the planet! Farrow is killed defending the astronauts who are captured by apes, tried, and thrown into a cell. They escape in company with a sympathetic chimp named Galen and begin a series of adventures.

Are you wondering how healthy the food you are eating is? Check it - foodval.com
---
CZAS ZIEMSKI SIE 19 1980
CZAS NA STATKU SIE 19 1980
ANULOWANIE MISJI

CZAS ZIEMSKI PAŹ 26 1980
CZAS NA STATKU SIE 19 1980
ANULOWANIE MISJI

PLANETA MAŁP

CZAS ZIEMSKI CZE 14 3085
CZAS NA STATKU SIE 19 1980

UCIECZKA OD DNIA JUTRZEJSZEGO

Bierz go, psie. Bierz!

Bierz!

Bierz go, psie! Bierz!

Co znalazłeś, hę? Złapałeś go?

W porządku, psie,
wystarczy. Wystarczy, mówię!

To tylko człowiek.



Chodź, psie.

Otwieraj!

Co to jest, prefekcie?

Nie wiem.

Miejcie broń w pogotowiu.

Myślę, że powinniśmy wejść do środka.

- Czy ja też mogę iść, ojcze?
- Nie!

- Ale to ja znalazłem, czyż nie?
- Powiedziałem: nie!

W porządku, chodźmy, chodźmy.

Nie żyje.

To człowiek!

Chyba powiedziałem ci,
że masz zostać na zewnątrz!

Spójrz, było ich jeszcze
dwóch! Ciekawe, gdzie są?

Znajdziemy ich.



Masz nie mówić o tym ani
słowa, zrozumiałeś, Arno?

Czemu nie, ojcze? To takie ekscytujące! To…

To niebezpieczne!

Ludzie wiedzą, gdzie jest ich
miejsce. To nie może się zmienić.

Jak dowiedzą się, że inni ludzie
mogli zbudować i latać taką maszyną,

zaczną myśleć, że są tak dobrzy, jak my!

Ale zrozum, ojcze. Ci ludzie
muszą być lepsi od nas!

Nigdy więcej masz nie mówić takich rzeczy!

Nawet o tym nie myśl!

To ciało ma być natychmiast spalone!

Jak będziesz jechał szybko, do jutrzejszego
rana powinieneś być w centalnym mieście.

Przekaż tę wiadomość
naczelnemu kanclerzowi Zaiusowi.

Pośpiesz się!

Przeprowadzić dokładne
poszukiwania pozostałych dwóch ciał!

Arno, złaź z tego!

Gdzie to…

Gdzie to leci?

Uważaj… Uważaj!

Nie masz złamanych kości, sprawdziłem.

Spokojnie. Musisz to zrobić bardzo powoli.

Muszę?

Co to za miejsce? Jak się tu znaleźliśmy?

Nie wiem. Sam ledwo co wstałem.

- Gdzie jest Jones?
- Tego też nie wiem.

Spróbujmy ponownie.

To jak kac bez przyjemności z wypitki…

Nawet nie pamiętam, co się stało…

Zbliżaliśmy się do Alfy Centauri.

Wpadliśmy na jakąś radioaktywną
turbulencję, utraciliśmy kontrolę.

Kazałem Jonesowi aktywować
automatyczne nakierowanie do domu.

Czy to zrobił?

Więc, gdzieś wylądowaliśmy.
To może być Ziemia.

Owszem, bądź jedna z
tysiąca zawszonych planet w…

Czekaj, czekaj…

Ktoś idzie. Nie ruszaj się.

Przyniosłem wam coś do jedzenia.

Jedzenie?

Jedzenie?

Kim jesteś?

Farrow. To jest do jedzenia.

Jak się tu dostaliśmy? Gdzie jesteśmy?
Jesteśmy na Ziemi, nieprawdaż?

Powoli, Alanie. Daj mu odpowiedzieć.

- To Ziemia, prawda?
- Ziemia? Co to jest Ziemia?

Jak się nazywa ta planeta?

To jest moja tajna jaskinia. Nie ma nazwy.

Był z nami jeszcze jeden
mężczyzna. Co się z nim stało?

Był martwy.

Biedny Jones.

- Miał żonę i dziecko.
- Tak jak i ty.

A ty pewnie jesteś tak
samo daleko od nich, jak on.

A może nie.

Daj spokój, Alanie. Spójrz na ten owoc.
Czy kiedykolwiek widziałeś coś takiego?

A to miejsce. Wiesz, na co to wygląda?

Na schron przeciwlotniczy,
może kilkusetletni.

Kilkaset lat temu na Ziemi nie
było schronów przeciwlotniczych.

Wiem, Pete.

- Czy nasz statek jest daleko stąd?
- Nie.

Możesz nas do niego zabrać?

Tak ubrani, nie będziecie bezpieczni,

lecz możemy ich wykiwać.

Pójdę do Chalo i wezmę inne ubrania.

Co to jest Chalo?

Chalo? To wioska, którą
ludzie mają zamieszkiwać.

Nie lubię prefekta, zatem
większość czasu pozostaję tutaj.

Znalazłem to miejsce około dwa lata temu,

lecz nigdy nikomu o nim nie
mówiłem, więc będziecie tu bezpieczni.

Bezpieczni? Przed czym?

Przed małpami, oczywiście.
Wrócę tak szybko, jak zdołam.

Małpami?

Tak powiedział ten człowiek.

Ci dwaj ludzie są obcy i są szaleni!

Nie słuchajcie ich!

Przekażcie nam informacje o miejscu
ich pobytu natychmiast, jak ich zobaczycie!

Właśnie myślałem jak to było,
gdy byłem dzieckiem w Jersey.

Nie mogłem nawet dostrzec gwiazd.

Marzyłem o nich jednak.

Marzyłem, żeby być tam, wśród nich.

Moje marzenie się spełniło, nieprawdaż?

Pete Burke utknął w starym
schronie przeciwlotniczym.

I tak niewielu kobietom
będzie mnie brakowało.

Wrócimy z powrotem do domu. Jakoś.

Daj spokój, Alanie. Odtąd to
jest nasz dom i ty o tym wiesz.

Myślę, że chciałbym
zobaczyć, jak on wygląda.

Hej, słyszałeś, co powiedział staruszek?

A, jasne: małpy.

- Zadziwiające, nieprawdaż?
- Zupełnie, jak na Ziemi.

Słuchaj.

Powiem ci, że mogliśmy
wylądować w gorszym miejscu.

Nie uciekną daleko.

To były małpy, prawda?

Goryle.

Cóż to za planeta?!

Jesteś bystry i zabawny, Galenie.

Jednakże, czy to mi wystaczy, by
przyjąć cię na mojego asystenta?

No więc, mam jeszcze jedną
kwalifikację, kanclerzu Zaiusie.

Jaką? Jaką?

Mój ojciec jest waszym dobrym przyjacielem
i jest mu pan winien przysługę.

Zobaczę, czy mój Pan
ma dla ciebie odpowiedź.

Czy zawsze jesteś taki bezpośredni?

Wyłącznie wobec ludzi,
których szanuję, proszę pana.

- Tak?
- Wiadomość, Panie, od prefekta Chalo.

Chalo?

To mała ludzka osada,
około trzydzieści mil stąd.

Tamtejszy prefekt jest moim
kuzynem w drugiej linii od strony matki.

Rozumiem.

I wszędzie masz przyjaciół?

- Staram się, proszę pana.
- Jesteś nie tylko zabawny…

- To niemożliwe.
- Co się stało, proszę pana?

Czy kiedykolwiek miałeś
nawracający koszmar?

Nieważne, jak zwinnie
starałeś się uniknąć zniszczenia,

ono zawsze pojawia się
na nowo wprost przed tobą.

Nie rozumiem, proszę pana.

Ludzie są robotnikami,
rolnikami i… I służącymi.

Nie są technikami. To jest czysta fantazja.

Zniszczenie to nie jest fantazja, Galenie!

Musisz się dużo nauczyć.

- Czy małpy kontrolują całą planetę?
- Nie rozumiem.

Pyta o to, kto sprawuje władzę.

- Prefekt.
- Nie mówię tylko o wsi. Mam na myśli rząd.

Masz na myśli Wysoką
Radę. Ona jest bardzo ważna.

Wysłano posłańca do Wysokiej
Rady w waszej sprawie. Słyszałem.

Czy w Wysokiej Radzie są jacyś ludzie?

Ludzie w Wysokiej Radzie?

Ludzie są nikim. Zawsze
byli nikim. Tylko w bajkach…

- Zawsze?
- Jak mogłoby być inaczej?

Małpy są tyle od nas mądrzejsze.

Myślę, że tylko poza waszą
dwójką. Wy jesteście inni.

Dlatego was szukają.

Co zrobią, jak nas znajdą?

Zabiją was.

Zawsze zabijają ludzi.

Och, wylądowaliśmy we wspaniałym świecie.

Zabiliby mnie, gdyby dowiedzieli
się o książce z opowiadaniami.

Jakiej książce?

Znalazłem ją tutaj. Znalazłem
też mnóstwo innych książek.

Jednak nie mogłem przeczytać, o czym
mówiły, więc przeznaczyłem je na podpałkę.

Tą jednak zachowałem, gdyż była z
obrazkami. A ja lubię patrzeć na obrazki…

Nawet, jeśli to tylko historyjki.

- Zobaczmy.
- Ostrożnie, jest bardzo stara.

Tak, wiem. Będę ostrożny.

O mój Boże, Pete.

O mój Boże…

Rok 2503?

Tę fotografię wykonano…

500 lat po naszym odlocie!

Nie zdołamy wrócić do domu,
Alanie! Jesteśmy na Ziemi. Już!

Następny statek, Zaiusie.
Trudno w to uwierzyć.

Czy szef bezpieczeństwa może
pozwolić sobie na niedowierzanie?

Jak wiarygodny jest ten prefekt? Znasz go?

- Galen go zna.
- Nie wierzę w ani jedno słowo z tego.

Jak ludzie mogliby zbudować i sterować
taką maszyną? Nawet my tego nie potrafimy.

Kim jest ten tutaj głupek?

Galen będzie moim asystentem. Może.

Było trzech ludzi, Urko. Jeden nie
żyje, dwóch innych jest wciąż na wolności.

- Trzeba ich szybko znaleźć.
- Tak. I zabić.

Nie! Sprowadzić. Przesłuchać
przez Wysoką Radę.

To jest zaraza. Jej się nie
przesłuchuje, ją się eliminuje.

- Tak, jak robiliśmy wcześniej.
- Nie, dopóki nie przesłuchamy jej źródła.

Ponad dziesięć lat temu,
wylądował inny taki statek.

Ludzie. Mówili, że są z tego świata,

lecz z innego czasu, dawno temu.

Wiesz, słyszałem takie
historie, ale myślałem, że to bajki.

Nigdy nie myślałem, że
naprawdę się wydarzyły.

To jak chcieliśmy, aby wszyscy myśleli.

Byli tacy ludzie, Galenie.

Nazywali siebie…

Jakie to było słowo, Urko?

As-tronautami.

Astronautami.

Astronautami.

Jacy oni byli?

Mieli większą wiedzę i
zdolności od naszych ludzi,

i posiadali uczucia
niezależności oraz wolności.

Ludzie?

- To fascynujące!
- Nie fascynujące, Galenie, a bezprawne!

Mogliby zachęcić naszych ludzi, by
działali równie niezgodnie z prawem.

Niebezpieczeństwo zostało
jednak zażegnane. Zostali zabici.

Zanim mogli zostać przesłuchani!

Moją pracą jest ochranianie, a nie
zbieranie bezużytecznych informacji!

Bezużyteczny jest brak informacji!

Musimy się dowiedzieć, jak myślą, Urko.

Co czyni ich innymi
od ludzi, których znamy.

Jak tylko dowiemy się,
jak sobie z nimi radzić,

oraz wszystkimi innymi,
którzy mogą się pojawić,

wtedy będzie można ich zabić.

Pojedziesz z nimi i upewnisz się, że
nic się nie stanie tym… Astronautom.

Nie ufam Urko.

Nie będzie mnie słuchał, proszę pana.

Gdy wyruszysz jako mój przedstawiciel,
będziesz miał mój autorytet.

Tak jest.

Dostrzegam pewien brak entuzjazmu.

Możesz mieć okazję odwiedzić
kuzyna w drugiej linii od strony matki.

Prawdę mówiąc, nigdy
go za bardzo nie lubiłem.

Ci, ech… Ci astronauci, czy naprawdę
różnią się od ludzi, których znamy?

Oczywiście!

I są zagrożeniem.

Chcę mieć ich jednak żywcem. Na razie.

Szkoda, że w ogóle trzeba będzie
ich zabić. Zdają się tacy interesujący.

- Nie śpisz, Pete?
- Nie.

Musieliśmy przejść przez
zakrzywienie czasoprzestrzeni.

Możemy być pięćset lat w przyszłości.

Lub pięć tysięcy…

Wszyscy nie żyją…

Moja żona…

Mój syn…

Nic nie możesz z tym zrobić, Alanie.

Powiedział, że rano
zaprowadzi nas do statku.

Jeżeli zegar wciąż działa,
dowiemy się, jaki jest rok.

Co my ze sobą zrobiliśmy?

Wszyscy się martwią.

- Ty nie?
- Nie…

Jestem tylko zagubiony.

Zawsze myślałem, że ludzie
są nieważnymi zwierzętami.

Bo są. Prześpij się.

Ruszamy wcześnie rano.

Tędy.

To niedaleko.

Czemu wziąłeś książkę?

Chyba nie myślałeś, że ją zostawię, co?

Zaczekaj.

Małpy nie szukają ciebie.
Nie musisz iść z nami.

Jesteśmy przyjaciółmi, nieprawdaż?

Chodźcie.

Pozbędę się go.

Farrow, nie!

Stać!

Dwaj ludzie, właśnie widziałem
ich, uciekających w tamtą stronę!

Chodź, pokażę ci.

Chodź, dwóch ludzi, możesz ich złapać.

Rok 3085? Więcej niż
tysiąc lat w przyszłości.

Kapitalnie.

Może być później. To
kiedy przestał działać.

Więc, będziemy tylko musieli znaleźć…

Uciekajcie! Uciekajcie!
Uciekajcie! Uciekajcie!…

Farrow!

- Uciekajcie… Uciekajcie…
- Farrow…

Staruszka tak tu zostawicie?

Kończyć szybko. Przed nami długa droga.

Nie słyszałeś? On umrze!
Nie możecie tak po prostu…

Ten stary człowiek próbował uratować
nam życie. Nie możecie pozwolić…

Męczy mnie słuchanie was, ludzi.

Urko! Nie.

Przygotować się do drogi.

Posłuchaj, czy… Czy zobaczysz,
co z naszym przyjacielem?

On nie żyje.

Ruszamy!

Jak tam?

Jeszcze parę sekund.

W porządku, odwróć się.

Hej.

Wiecie, że mogli was tam zabić, a
martwiliście się o tego starego człowieka.

Był przyjacielem.

Czy przyjaciel jest dla was tak ważny?

Tak.

Jak na ludzi, jesteście bardzo nietypowi.

A także bardzo zmęczeni.
Chcielibyśmy się trochę przespać.

Tak, jesteśmy naprawdę zmęczeni.

Czy to prawda, że jesteście z
tego świata, lecz z innego czasu?

Tak.

Jak to jest możliwe?

Tak się po prostu stało. Nie wiemy.

Czy możemy porozmawiać o
tym kiedy indziej? Może jutro?

Znalazłem to… Książkę, tam, przy statku.

I… I w niej były ilustracje,
a one przedstawiały ludzi

budujących rzeczy i
używających dziwnych maszyn.

To prawda, tak robili.

- Ta książka nie może być prawdziwa.
- Owszem, jest.

Ludzie budowali wielkie miasta, maszyny,
pływające po morzach, latające w powietrzu.

I…

Trzymaliście małpy… W klatkach.

Dlaczego?

No więc, w tamtym czasie małpy
uważano za dzikie zwierzęta.

Nie były tak inteligentne, jak ty.

To nieprawda.

- Wybacz, koleś, ale to prawda.
- To nieprawda! Nie, to wszystko kłamstwa!

Małpy od zawsze rządziły
światem. Od zawsze!

Ty, ty, ty, ty… Sprawdź ich pęta.
Upewnij się, żeby nie uciekli.

Mój Pan będzie na
mnie zły, jeśli ci to dam.

Ja będę na ciebie bardziej
zły, jeśli mi tego nie dasz.

Wrogowie państwa muszą zostać straceni!

Przypominam Wysokiej Radzie, że to jest
nasze prawo, a prawa należy przestrzegać.

Dlaczego jesteśmy waszymi
wrogami? Nic nie zrobiliśmy.

Wrogami są wasze ambicje,
wrogami są wasze myśli.

Jak się nazywasz, chłopie?
Hitler? Stalin? Mussolini?

Cisza!

Czy wierzycie, że ludzie i małpy są równe?

- W tym świecie, czy w naszym?
- W każdym świecie!

Nie wiem o każdym świecie,

lecz wierzę, że wszystkie
inteligentne istoty

powinny nauczyć się żyć i wspólnie
pracować jako równorzędne…

Cisza!

Sami wydali na siebie wyrok!

Czy chcecie, by ta świętokradcza
herezja zainfekowała resztę ludzi?

Na pewno nie, Urko. Przesłuchując
ich, dowiemy się, jak tego uniknąć.

Dowiecie się, jak uniknąć zniszczenia?

Jakiego zniszczenia? Nie
zamierzamy niczego niszczyć.

Jesteście ludźmi, nieprawdaż? Czy
małpa stworzyłaby takie narzędzie?

Urko! Nie miałeś prawa tego zabierać!

Oto prawdziwe zagrożenie!
To jest niebezpieczeństwo!

Bardzo dobrze, Urko.

Rzecz, którą ukradłeś z mojego gabinetu

czyniąc ten nader dramatyczny pokaz,

dowiodła tylko, jak ważne jest
utrzymanie tych ludzi przy życiu,

aż nie dowiemy się, jak
tworzą takie zniszczenie!

Abyśmy mogli mu zapobiec, jeżeli
w przyszłości będą inni, tacy, jak oni.

- Tak, zgadzam się.
- To prawda.

Przesłuchać ich więcej.

Jestem pewien, że nawet wielki
Urko nie sprzeciwi się tej decyzji.

Sprzeciwię się każdej decyzji, która
utrzyma żywych tych dwóch ludzi.

Wiesz, czego od ciebie oczekuję.

Po zmroku.

Zaiusie?

Tak?

Czy istniał kiedykolwiek czas,
kiedy ludzie kontrolowali świat, a…

Małpy były trzymane za kratkami?

Mówiłem, że musisz się dużo
nauczyć, ale to nie dotyczyło herezji.

Może… Oni mieli rację, Zaiusie.

Może świat byłby lepszy, gdyby
żadna istota nie kontrolowała innej,

gdyby wszyscy pracowali
razem, jako równi sobie.

Mógłbym kazać cię za to zamknąć.

Nie odpowiedziałeś na
moje pytanie, Zaiusie.

W ogóle nie słyszałem pytania!

- Ullmanie?
- Tak, proszę pana?

Jak to jest… Być człowiekiem?

Jak to jest… Być jak pan?

Nieważne.

Tak, proszę pana.

Wszystko, co widziałem w tej
książce, to była prawda, czy tak?

Powiedzieliśmy ci, że tak.

- Tak trudno jest w to uwierzyć.
- Możemy powtórzyć.

Zawsze mnie przekonywano, że lu…

Mam na myśli, że to po prostu takie…

Posłuchajcie…

Tam, skąd przybyliście, czy wszyscy
ludzie byli tak inteligentni, jak wy?

Teraz myślę, że byli dwakroć mądrzejsi.

Powiedz mi,

czy na tym świecie są jacyś ludzie,
którzy budują rzeczy, maszyny, cokolwiek?

- Nie.
- A co z tym granatem?

Tą rzeczą, którą zdetonował Urko.
Kto mógłby wiedzieć, skąd to się wzięło?

Myślę, że Zaius, ale po co wam to?

Dobre pytanie. Cóż to zmienia?

Tak się zastanawiam. Zapis parametrów
naszego lotu jest wciąż są na statku.

Wszystkiego, co wydarzyło się
od startu, dopóki nie wylądowaliśmy

z powrotem na Ziemi, jest
zapisany na dysku magnetycznym.

Wszystko, co musimy zrobić,
to przepuścić to przez komputer,

przeanalizować, co poszło nie tak,
odwrócić proces i wrócimy do domu.

- Oszalałeś.
- Co to jest komputer?

Może ludzie, którzy wytworzyli
ten granat, jeszcze żyją?

- Może wiedzą, jak…
- Jaką wiedzę?

Jak zbudować statek kosmiczny i komputer?

Tak! Może.

Co to jest komputer?

Galenie! Chciałbyś odwiedzić
nasze czasy, nieprawdaż?

Ja… Naprawdę nie wiem, o czym…

To mogłoby być ciekawe, lecz
nie jestem pewien, że tego chcę.

- Pomóż nam się stąd wydostać.
- Co?! Na pewno tego nie zrobię.

To, że uważam was za ciekawych rozmówców,
nie oznacza, że chcę popełnić zdradę.

No dobrze, dobrze.

Przepraszam.

Chciałbym… Porozmawiać z
wami trochę więcej o tej książce.

Może przyjdę później w nocy?

Jak sobie rzyczysz.

Dziękuję więc.

Tak. Otwórzcie!

Przepraszam.

Nieźle.

Tak. Nieźle.

W samą porę.

Wciąż jestem głodny.

Wciąż jestem głodny, mówię!

- To pułapka.
- Tak czy siak, jesteśmy martwi.

Uważajcie!

Jakie są zarzuty?

Zamordowanie mojego asystenta,
zdrada, pomocnictwo w ucieczce dwóch ludzi.

Czy to prawda?

Nie chciałem zabić asystenta.

Lecz to oni zaplanowali ucieczkę, oni
zaplanowali zamordowanie tych ludzi.

- Czy to jest prawda?
- Absolutnie nie.

Skoro wiedziałeś o istnieniu takiego
planu, czemu mi o nim nie zaraportowałeś?

- Nie było czasu…
- To kłamca i heretyk!

Znaleźliśmy książkę, którą upuścił.

Zdajesz sobie sprawę, że samo posiadanie
takiej książki jest krane śmiecią?

Dlaczego, Zaiusie?

Czemu prawda miałaby
być niezgodna z prawem?

Wybacz, Galenie. Nie
mogę nic dla ciebie zrobić.

Czy wiesz, gdzie mieszka
małpa imieniem Zaius?

- Wiesz?
- Wciąż myślę, że jesteś szalony.

Zabierzesz nas tam? Co?

Czy chce Pan coś zjeść?

Nie. Idź spać, Ullmanie.
Mam coś do czytania.

Stój!

Nie próbuj wychodzić, bo cisnę
tą rzeczą i rozwalę cię na kawałki.

Współpracuj, a zwiążemy
cię i znajdą cię nad ranem.

- Czego chcecie?
- Skąd to wziąłeś?

- Od człowieka.
- Kogo?

Nie żył dość długo, by
zdradzić mi swoje imię.

- Skąd przybył?
- Nie wiem.

- Ostrzegam cię…
- Wiem! Bo mnie rozwalisz.

Tak jak twój gatunek
zniszczył kiedyś świat.

- Co masz na myśli?
- Waszą naukę i maszyny.

Bardzo niewielu zna waszą historię
i bardzo niewielu w ogóle ją pozna.

A wasze miasta! To śmierć i zniszczenie!

Nie chcemy ich!

Nie chcemy nawet o nich pamiętać.

O mój Boże.

Tak. Sami to sobie zrobiliście.

I zrobilibyście to ponownie.

Tego człowieka schwytano,
próbującego zakraść się do miasta.

I tak, kazałem go zabić, tak jak
pewnego dnia każę zabić was.

Tak jak muszę kazać zabić biednego Galena.

Galena?

Zaraza, którą roznosicie, jest zabójcza.

W porządku. Teraz.

Wiecie, że jesteście głupcami?
Moglibyście już być poza miastem.

Uratował nam życie. Spodziewasz
się, że zostawimy go tu na śmierć?

- Dziwni z was ludzie.
- Dosyć. Teraz!

- Jeszcze raz.
- Wciąż możecie uciec.

Jeszcze raz.

Tu kanclerz Zaius. Otwórzcie drzwi!

W porządku. Cofnij się. Z powrotem!

Potrzebuję tu pomocy!

- Alanie, on nie ma klucza!
- Sprawdź ponownie.

Kto tam jest? Co się dzieje?

- Kto ma klucz do twojej celi?
- Co wy tu robicie?

- Klucze! Kto je ma?
- Przypuszczam, że Urko…

- Co ty tu robisz?
- Nie ma klucza, Al.

W porządku. Idź do najdalszego kąta
swojej celi, padnij i połóż ręce na głowie.

- Dlaczego?
- Nieważne. Po prostu to zrób!

Możecie rozszyfrować tego dziwaka?

On naprawdę myśli, że zapis lotu
zabierze nas z powrotem do domu.

- Jak długo jeszcze?
- Pięć minut, może dziesięć.

Kiedy odpuścisz sobie
to marzenie ściętej głowy?

Gdy zobaczę moją rodzinę.

Będą nas tu szukać. Dziwię
się, że jeszcze tu nie przyszli.

Minął tydzień, Galenie. Pewnie
do tej pory zaprzestali poszukiwań.

Zaius? Urko?

Nigdy nie przestaną.

Nigdy!

W porządku?

Przepraszam. Wiecie… Ja też miałem rodzinę.

- Miałem także przyjaciół.
- Wciąż masz przyjaciół.

Wiem. Po prostu…

- Co?
- Konie… Konie. Tylko małpy mają konie!

Nadjeżdżają, Alanie! Nie mamy czasu!

Właśnie… Właśnie teraz…

Jest, dziecinka.

Dalej, Alanie! Chodźmy!

Sprawdźcie, czy tu byli
i zajmijcie się statkiem!

Czy to statek?

Obawiam się, że tak…

W porządku. Dokąd, Galenie? To twój świat.

A także wasz.

W porządku.

Po prostu chodźmy.